piątek, 22 stycznia 2016

Coś ważnego!

Mam do was pytanie.
Muszę podjąć ważną decyzję. W sensie z kim Bella ma być.
Z Edwardem czy Nikodemem? Decyzja należy do was.
Ja na przykład chciałabym trochę odbiec od prawdziwej historii "Zmierzchu". (W sumie i tak dużo mija się z prawdą). Jednak decyzja należy do was.
CZEKAM NA PROPOZYCJĘ. PISZCIE W KOMENTARZACH!
Bayo.

sobota, 16 stycznia 2016

#4

Tak jak myślałam. Edward nigdy sam pierwszy ręki nie poda. Minął miesiąc od kiedy się pokłóciliśmy a on? Nawet zaczął opuszcza szkołę, żeby mnie nie widzieć, wydaje mi się to za dziecinne zachowanie, ale co zrobisz? Nic nie zrobisz. A Nikodem? Nasza przyjaźń kwitnie. Dowiedziałam się, że gdy miał 15 lat rzucił szkołę, z powodu.. W sumie nie powiedział mi dlaczego, a teraz pracuje jako kurier. Może to nie jest praca marzeń ale jakaś jest. Jednak to co między nami nie można nazwać jako "przyjaźń". Nie wiem co do niego czuję. Chciałabym, żebyśmy byli przyjaciółmi, a z drugiej strony czegoś więcej, ale boję się. Boję się tego co było kiedyś jak jeszcze byłam grubsza. Każdy się ze mnie śmiał, chłopcy wyzywali mnie od najgorszych itp. Taka wiecie no.. Trauma z dzieciństwa, Teraz już są dwie osoby przy, których czuję się dobrze. Edward i Nikodem. Miesiąc to może mało aby aż tak zaufać chłopakowi. Ja zawsze byłam ufna, czasami aż za bardzo. Nie zmienię tego, choćbym jak najbardziej tego chciała. Naprawdę nie wiem co mam robić, wiem, że nie powinnam tak na Edwarda naskoczyć bo to nie jego wina, że się o mnie martwi. Okey.. To zabrzmiało trochę chamsko.
-Panno Swan? Jaki będzie wynik?- odezwała się matematyczka. Na szczęście umiałam ten temat i szybko podałam odpowiedź.
-Bardzo dobrze, a teraz uważaj bo ten materiał będzie na sprawdzianie. A on będzie miał wpływ na ocenę półroczną. - przewróciłam oczami tak żeby nie zauważyła. Na szczęście to była już moja ostatnia lekcja, A to oznaczało, że spotkam się z Nikodemem. Charlie cofnął mi szlaban a nawet polubił Nikodema.

Po dzwonku oznaczającym koniec lekcji wybiegłam z klasy. Ale na korytarzu zatrzymał mnie nauczyciel od w-f''u.
-Bello? Mam dla ciebie propozycję,
-Tak?
-Widziałem jak grasz w siatkówkę. Jak jeszcze się u nie pojawiłaś grałaś w to?
-Tak, a nawet byłam kapitanem drużyny.
-Świetnie! Więc może chciałabyś być w naszej drużynie?
-Jasne!
-Więc dziś jest trening. Jeśli chcesz możesz wpaść i popatrzyć, a nawet ćwiczyć.
-Przepraszam, ale dziś nie mogę. A może jutro?
-Mi pasuje. Tak więc, do jutra?
-Do jutra.- powiedziałam po czym odwróciłam się i pobiegłam na parking. Zobaczyłam Nikodema z Lolą?

Lola.- najgorsza suka w szkole. Zaczepia chłopaków aby się z nimi przespać. W tej szkole chyba nie ma żadnego chłopaka, który by z nią nie spał. O nie! Mój przyjaciel nie będzie taki. Szybko do niego pogbiegłam i przywitałam się z nim jak zawsze. Pocałunek w policzek.
-O Bella! Już jesteś. Poznaj proszę...
-My się znamy! Niko? Możemy już jechać? Muszę ci coś ważnego powiedzieć.
-No okey.. W sumie ja też ci muszę coś powiedzieć, Emm... Lola? Sorry..Ale muszę już jechać.
-No j-jasne, Masz mój numer, jak coś to dzwoń.
-Okey.. Jasne zadzwonię.- powiedział.- Po moim trupie.- dodał tk żebym tylko ja to słyszała. Prychnęłam, a ta jędza dziwnie na mnie się popatrzyla, jednak ja nie zwracałam na nią uwagi. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do domu. W samochodzie mało rozmawialiśmy, wręcz wcale. Gdy podjechaliśmy pod dom Niko zaparkował pojazd w naszym garażu. Charlie już jest w domu, bo radiowóz jest.  Weszliśmy do domu.
-Tato! Wróciłam!
-Jest Nick?
-Jestem proszę pana!
-Mówiłem ci żebyś do mnie po imieniu mówił.
-Przepraszam pro... Charlie.
-Chodźcie dzieci do kuchni, przyszykowałem obiad.- powiedział po czym zrobiliśmy to co kazał. Podczas "obiado-kolacji" opowiadałam co się stało dzisiejszego dnia w szkole. Pominęłam tem fakt o drużynie, bo narazie to nie jest pewne. No poweim to tylko Nikodemowi i dziewczynom (Alice i Rose). Jak wsyscy zjedli wstawiłam naczynia do zmywarki i pociągnęłam przyjaciela na górę do mojego pokoju, bo znając życie to tata zaraz zaciągnął by go salonu, ponieważ grają jakiś "mecz". Położyliśmy się na łóżku. To znaczy on się położył na łóżku a na jego brzuchu. U nas to normalne.
-Umm.. Nikos. Miałeś mi coś powiedzieć.
-Nie no.. Ty zacznij. To dzięki tobie uwolniłem się od tej baby.
-Ale przecież ona jest jest taaaka ładna. I ma duże cycki i duży tyłek. Po prostu ideał.
-Może dla innych... Ale nie lubię dziewczyn, które noszą takie bluzki, z których cycki się wylewają. Trzy razy na nie.  Wolę takie jak ty. Skromne, czasami chamskie. Nie noszą miniówek, no chyba, że na imprezy i takie różne,
-No weź bo się zarumienię.-schowałam twarz w dłoniach,- No właśnie! Pamiętasz, jak mówiłam ci o tym, że strasznie chciałabym być w drużynie siatkówki?
-Nooo tak.
-Więc dzisiaj przyszedł do mnie trener po ostatniej lekcji i powiedział, że jak zacznę chodzić na treningi to załapię się do drużyny a może nawet będę kapitanem!
-Ooo... To świetnie! No wiesz.. Nie wiem czy moja informacja to przebije.
-Mów!
-No wiesz... Pamiętasz, jak gadaliśmy na temat moich studiów?
-No tak...
-No więc, coś zrozumiałem i zapisałem się do liceum. Jednak musisz mi trochę pomóc z nauką bo muszę zdać egzamin z wiedzy ogólnej.
-Naprawdę?! Jak się cieszę! Oczywiście pomogę ci, ale kiedy masz ten sprawdzian?
-Za 2 tygodnie.
-Tylko? Trzeba wziąć się za naukę! Ale najpierw muszę sama odrobić lekcję odrobić i się nauczyć, ale nie to dobrze! Trochę cię podpytam.

I się zaczęło. Zaczęłam uczyć Niko wszystkich podstawowych informacji. Całkiem dobrze Przez te całe 2 tygodnie trochę trudno było pogodzić lekcje z treningami i uczeniem Niko ale jakoś się udało. Już jutro mój przyjaciel zdaje egzamin, Mam nadzieję, że jestem dobrą nauczycielką i dobrze mu pójdzie. No przecież codziennie siedzieliśmy do 2 w nocy. Przez co Nick u nas nocował przez te 3 tygodnie. Ja na to nie narzekam , w sumie mój tata też nie. Nareszcie ma z kim gadać o sporcie itp.
Aktualnie siedzę w domu i czekam na Nikodema jedząc lody. Teraz rano jeszcze bardziej ćwiczę. Wstaję o 4 i ćwiczę. Jest dobrze, przez te całe 2 tygodnie starałam się na treningach i teraz jestem kapitanem.
-Bella! Jestem.- Jest i Nick, Ale czekaj? Smutny jest.
-Co się stało?
-No bo wiesz,, Bardzo dobrze mnie uczyłaś ale..
-Ale co się stało?
-No bo wiesz..
-Mów! Nie zdałeś? Co się stało?!
-No bo.. ZDAŁEM!
-Ey... Przestraszyłam się! Ale cieszę się! Czyyyli?
-Czyli co?
-Będziesz chodził ze mną do klasy?
-Aha.
-Jak się cieszę!- pisnęłam i przytuliłam go. Chciałam pocałować go w policzek, jednak on tak się odwrócił, że pocałowałam go w usta. Nooo... nie powiem. Podobało mi się.  On odwzajemnił pocałunek. Całował tak.. Delikatnie? Nie wiem jak to ująć. Kiedy zabrakło nam tchu oderwaliśmy się od siebie. Usłyszałam chrząknięcie, Odwróciłam się w tą stronę. EDWARD!? Co on tu robi?!
-E-Edward! Nie.. czekaj! To nie tak jak myślisz!- krzyknęłam biegnąc za nim. 



sobota, 2 stycznia 2016

#3

Początek roku szkolnego szybko nam minął. Jednak stała się jedna straszna rzecz. Nie jestem z Edwardem w klasie. Ale za to jest Jasper i Emmet. Oj coś czuję, że z nimi lekcje nie będą nudne.  Teraz siedzimy w szóstkę w kawiarni i piję swoją ulubioną gorącą czekoladę. To nic, że jest lato, ale na gorącą czekoladę zawsze jest dobra pora. Siedzimy tu już od 2 godzin. To jest mała kawiarenka niedaleko naszej szkoły.
-Ej Bells?- zaczęła Alice.- Powiedz mi... Co to był za chłopak dziś rano?
-Nikodem! Zapomniałam. Jestem już spóźniona. Edward? Podwieziesz mnie?
-Ale.. Czekaj. Co to za chłopak? Znam go? Ile ma lat? Gdzie go poznałaś?
-To nie czas na te pytania. Jedziemy! Alice? Zapłacisz za moją czekoladę? Oddam ci jutro pieniądze.- powiedziałam ciągnąc za rękę Edwarda, przez co prawie spadł z krzesła.  Nie miałam zbytnio czasu, poniewaź jestem już spóźniona o 15 minut.  Szybko wbiegłam do samochodu, ale Edward nie jechał.
-Emm.. Edward? Czemu nie jedziesz?
-A może byś tak mi powiedziała gdzie mam jechać?
-Niedaleko mnie jest McDonald.
-Romantycznie...
-Co mówiłeś?
-Nic, nic. A teraz odpowiesz mi na kilka pytań?- powiedział ruszając samochodem.
-A muszę?
-Tak musisz. Więc... Co to za chłopak?
-To jest Nikodem i jest mniej więcej w naszym wieku.
-Gdzie go poznałaś? I kiedy?
-Dzisiaj. W moim domu.
-Ale kiedy?! Przecież jak ja pojechałem to niedługo później przyjechała Alice i Rose.
-A no właśnie Edward! Dziękuję ci za kwiaty. Kochany jesteś.- powiedziałam dając mu całusa w policzek..
-Mimo, że nie wysyłałem żadnych kwiatów to możesz tak robić.
-Ale? Nie wysłałeś mi bukietu róż z kartką na której było napisane E?
-Nope.
-Oh.. Może ktoś się pomylił.- Trochę posmutniałam wiedząc, że Edward nie wysyłał mi róż. Powoli zbliżaliśmy do celu.  Już widziałam z daleka Alec'a jak na mnie czeka. Kiedy wyszłam z samochodu Edward zawołał mnie. Podeszłam do niego szybko.
-Bello- przytulił mnie na oczach Aleca.- Tylko uważaj na niego.
-Tak, tatusiu. Mogę już iść?
-Czekaj.- powiedział po czym dal mi buziaka w policzek, wywróciłam oczami bo zrobił to tylko po to żeby Alec się do mnie nie zbliżał.-Tak, teraz możesz.- Nic nie odpowiedziałam tylko pobiegłam do chłopaka, z którym byłam umówiona. Na powitanie przytuliłam go, był nieco zaskoczony, ale odwzajemnił przytulas. Usłyszałam tylko jak auto Edwarda odjeżdża z piskiem opon. No nieźle się wkurzył.
-Em.. Bells?
-Tak?
-Twój chłopak chyba trochę był zdenerwowany.
-Nie, to nie jest mój chłopak, to mój przyjaciel, jest trochę zazdrosny i wiesz... A zresztą widziałeś. Przepraszam Cię za spóźnienie zasiedziałam się w kawiarence.
-Nic się nie stało. Sam dopiero niedawno przyszedłem.  A tak w ogóle to ślicznie wyglądasz.
-A dziękuję.
-Może pójdziemy gdzieś indziej co? Ty trochę się ludzi zebrało. Niedaleko jest niesamowita restauracja.
-To możemy iść. Ale uważaj, bo na tych szpilkach za daleko nie pójdę.-zaśmiałam się. On spojrzał na moje buty i pokręcił głową..
-Po co wy nosicie ten wynalazek diabła? Nie potrzebne jest wam to.. Coś.
-Aha czyli wolałbyś, żeby dziewczyna na spotkanie z chłopakiem w bluzie, trampkach i dresach?
-No oczywiście!
-Zapamiętam.-zaśmiałam się. Przy nim czułąm się inaczej. Tak luźno. Szliśmy sobie do tej kawiarenki. Zobaczyłam budkę z kebabami. Czyżby to była ta "niesamowita restauracja"?
-Nikodem? Czy ta niesamowita restauracja to jest budka z kebabami?
-Tak! Skąd wiedziałaś?
-Przeczucie.- uśmiechnęłam się. Podeszliśmy zamówić jedzenie. Oczywiście Alec musiał za mnie zapłacić. Ale nie myślcie, że ot tak dałam mu zapłacić, przez dobre pięć minut sprzeczaliśmy się na ten temat, jednak on wygrał. Niestety. Usiedliśmy sobie na ławeczce obok budki,  Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Nawet nie wiem kiedy wybiła 21. A że jutro jest do szkoły Alec odprowadził mnie do domu. Pożegnaliśmy się przytulasem. Szybko wbiegłam do domu.
-Tato! Wróciłam!
-Bells. Gdzie ty byłaś?!
-Yyy.. Z kolegą. Dziś był początek roku,chcieliśmy to uczcić i trochę się nam zeszło.
- Bells! Ty masz jutro szkołę! I wychodzisz sobie z jakimiś kolegami, żeby to "uczcić"?!
-Dobrze! Byłam z Edwardem, Okey?! Pasuje?
-Nie byłaś z Edwardem... Edward jest u ciebie w pokoju. Masz szlabn za to.
-Oszalałeś?! Co ja takiego zrobiłam?!
-Okłamałaś mnie?
-Dobra! Chcesz wiedzieć prawdę? Dziś Edward był u mnie rano a jak pojechał przyszedł kurier z bukietem róż. Przedstawił się i jest o rok ode mnie starszy. Zaprosił mnie na spotkanie i po rozpoczęciu roku byłam w kawiarni z Cullenami. A później spotkałam się z Nikodemem!-powiedziałam na jednym wydechu. Widzać było po nim, że jest trochę zmieszany i zdenerwowany.
-Marsz do pokoju!
-Ale...
-JUŻ!- powiedział tak jakby zaraz miał mi coś uszkodzić więc nie protestowałam. A Edward?! On po co tu? Sprawdzić czy Alec mnie nie zgwałcił?! Nie wiem, ale zaraz pewnie się dowiem. Kiedy weszłam do pokoju Edward odwrócił się do mnie.
-Czego ode mnie chcesz?-Warknęłam.
-Chciałem.. Zresztą nie wiem.
-Aaa.. Pewnie chciałeś zobaczyć czy Nikodem mnie zgwałcił, czy żyję, a możę chciałeś zobaczyć czy gdzieś mnie zakopał w lesie?!
-Bella nie krzycz.
-Nie krzycz?! Dostałam szlaban za nic! Jeszcze ty mnie zdenerwowałeś! I jak ja mam nie krzyczeć?!
-Ja cię zdenerwowałem?! To TY włuczysz się po mieście z jakimś nieznajomym chłopakiem, którego poznałaś przez jakieś głupie kwiaty!
-Wiesz co?! Wyjdź.
-I wyjdę!.-Powiedział po czym wyszedł trzaskając drzwiami. I fajnie.. Kiedyś jak jeszcze mieliśmy kontakt i się pokłuciliśmy to ja to wszystko odkręcałam, a on nawet nie ruszył na to palcem. Ale nie, tym razem nie będę nic robiła. Zobaczę ile czasu będzie miał "Focha". No nic. Sprawdziłam jeszcze telefon, zastałam tam jedną nie przeczytaną wiadomość.
            Nieznany: Świetnie się dziś bawiłem. Mam nadzieję, że to kiedyś powtórzymy xx. A teraz słodkich snów xx
           Ja: Ja też się świetnie bawiłam. Z chęcią powtórzę to jeszcze raz :D Jeśłi chcesz                      możesz przyjechać po mnie jak skończę lekcje.
-spojrzałam na plan lekcji.-To                        będzie około 15:00. Dobranoc xx
          Nikodem: Będę. Myślę, że pamiętasz mój samochód xx. Branoc xx.

Już mu  nie odpisałam tylko poszłam pod prysznic. Kiedy już wykompałam się położyłam się i od razu zasnęłam.
          

piątek, 11 grudnia 2015

#2

Przez resztę wakacji całe dnie spędzałam z Cullenami.  To znaczy tylko z Edwardem, ale pomińmy to. Przez te kilka tygodni nadrobiliśmy ten czas kiedy go nie było ale nawet i więcej. Codziennie rano (czyt. 5:00) zabierał mnie na jogging i ćwiczenia, mówiąc, że takiej sylwetki nie można stracić i nie wiem jakim cudem zgodziłam się na to, żeby tak jak dawniej pilnował mojej diety i wogóle. Dzisiaj jest pierwszy dzień kiedy idę do liceum. Nie to żebym się bała, ale stresuję się. Może i mam moją paczkę ale...  Przed chwilą zadzwonił mój budzik informując, że jest 5:00. Szybko wstałam z łózka i ubrałam się w strój sportowy składający się z obcisłej koszulki i spodenek. Weszłam jeszcze na chwilę, żeby umyś zęby i związać włosy. Kiedy to zrobiłam, usłyszałam dzwonek do do drzwi. Ten to ma wyczucie czasu. Zbiegłam po schodach i otworzyłam drzwi...
-Witam moją przyjaciółkę.- uśmiechnął się do mnie. Co ja również odwzajemniłam,
-Ale czekaj, czekaj... Gdzie ta twoja przyjaciółka? Chcę ją poznać!
-Ty ją bardzo dobrze znasz. A właśnie jadłaś już śniadanie?
-Nie zdążyłam, bo ty jak zawsze musisz być punktualny. Wchodź, a ja przygotuję śniadanie.-powiedziałam po czym skierowałam się do kuchni. Wyjęłam potrzebne mi rzeczy, czyli miskę, musli i mleko. Tak bardzo pożywne śniadanie. Oczywiście dla mojego przyjaciela też zrobiłam. Postawiłam przygotowany posiłek usiadłam przed Edwardem.
-A skąd masz pewność, że jestem głodny?
-Bo cię znam? Ty zawsze esteś głodny. I nie masz wyjścia bo już ci przygotowałam śniadanie. Proste? Proste. A teraz jedz, bo musimy iść na trening.
-Od kiedy ci tak śpieszno na trening? Jeszcze dwa dni temu przekonywałaś mnie, żeby z tym skończyć.
-Ale.. A dobra, jedz i nie gadaj.- Resztę posiłku zjedliśmy w ciszy.  Wyszliśmy z domu, aby zacząć trening. Składał się on z krótkiej rozgrzewki, i później biegaliśmy po parku to po lesie. Zależy od pogody. Po godzinie  skońćzyliśmy. Jestem taka zmęczona. A jeszcze za 2 godziny mam rozpoczęcie roku... O cholera! Szkoła!
-Edładr?
-Edłard? Od kiedy ja się tak nazywam?
-Od dziś. Przepraszam, ale muszę sie z tobą pożegnać. Wies niedługo rozpoczęcie roku i ten no...
-Dobra, dobra wiem o co chodzi. Przyjadę po ciiebię o 8. Do zobaczenia.
-Pa!- krzyknęłam i weszłam do domu. Wzięłam do ręki telefon i szybko zadzwoniłam do Alice, bo to ona miała mi pomagać w wyszykowaniu się.
     Ja: Alice? Halo?
     Alice: Bella? Coś się stało?
     Ja:A ty wiesz, że tak? Wydaje mi się, że miałaś mi pomóc w wyszykowaniu się do szkoły.
     Alice: O cholera! Będę z Rose za 5 minut.
 
Rozłączyła się.Wbiegłam szybko do pokoju biorąc bieliznę i pierwsze lepsze ubrania, bo Alice uparła się, że to ona wybierze mi ciuchy. Poszłam do łazienki i umyłam się. Włosy wysuszyłam suszarką bo tym i makijażem ma się zająć Rose. Uwielbiam je za to. Nawet jeśli mają swoje sprawy to mi pomogą.  Gdy już byłam gotowa (w miarę możliwości) wyszłam z łazienki i poszłam do salonu, pooglądać telewizję.  Lecz gdy schodziłam zadzwonił dzwonek.  One to mają wyczucie czasu.  Spojrzałam przez wizjer. Nie to nie napewno nie one, chyba, że jakaś magiczna moc zamięniła je w bukiet czerwonych róż. Otworzyłam drzwi.
-Dzień dobry. Isabella Swan?
-Tak to ja.
-A więć pięne kwiaty dla pięknej pani.- kurier czy nie wiem kim on był, nie wyglądał na starszego ode mnie.Miał brążowe włosy i czekoladowe oczy- A tak poza tym Nikodem  jestem. I to dla ciebie.-powiedział podając mi kwiaty.
-No więc.. Wiesz jak się nazywam. To ten.. Ile płacę?
-19.99 plus spotkanie.
-Proszę, a ze spotkaniem to nie wiem. Skąd mam wiedzieć, że mnie nie porwiesz?
-Gdybym, chciał cię porwać to już byś była związana czy coś.
-No dobra, dobra.  To kiedy?
-Dzisiaj? o 18 w McDonaldzie?
-Hmm.. Pasuje mi. To do zobaczenia?
-Pa.- powiedział i zamknęłam drzwi. Wzięłam wazon z kuchni i nalałam do niego wody, wstawiłam do niego róże.
-Bella!- wbiegły dziewczyny.- Co to był za chłopak?
-To był Nikodem.  Przyniósł mi te oto kwiaty- powiedziałam i wskazałam na kwiaty. Pomyślałam, że w środku, może być karteczka. I była jednak na niej była tylko literka E. Pewnie Edward to wysłał. Tak to pewnie on, muszę mu podziekować za to, ale to później.
-Dobra Bello. Musimy się tobą zająć. Idziemy do twojego pokoju i szykujemy cię, Szybko.- ponagliła nas. Nie chciałyśmy się już z nią kłócić bo miała rację. Szybko weszłyśmy do mojej komnaty- bo tak nazywałam swój pokój,  Usiadłam i czekałam na polecenia, a dziewczyny szykowały wszystkie potrzebne rzeczy.
-Bella. Jak ty moesz takie coś nosić? I to? Naprawdę? Musimy się wybrać na zakupy. I to porządne.- Mówiła jak najętna Alice wyrzycając moje ubrania z szafy. Po około 5 minutach wybrała mi czarną rozkloszowaną sukienkę, do tego kilkucentymetrowe szpilki i mała torebka. Szybko przebrałam się w sukienkę (przebierałam się przy dziewcynach bo wiecie przyjaciółki i te takie inne).
-Wyglądasz ślicznie- piesnęła Rose. A teraz siadaj, trzeba cię uczesać. Pomyślałam, żeby twoje włosy spiąć w kucyk i dwa pasemka przy twarzy zostawić. A co do makijażu, to bedzię delikatny.
-A rób co chcesz, wiesz, że się na tym nie znam.- zaśmiałam się i usiadłam na krześle. Po 30 minutach byłam całkowicie gotowa. Popattrzyłam sie na dziewczyny.
-Dziękuję wam dziewczyny. Co ja bez was bym zrobiła? Ale takie małe pytanko... Gdzie są wasze sukienki?
-Rose miała wziąć.
-Jak to ja miałam wziąć?! Myślałam, że ty je weźmiesz,
-No to fajnie, Musimy jechać. A ty Bello nie zaplam sukienki, nie zepsuj makijażu i fryzury. Po prostu uważaj.
-Tak tak zapamiętam. Mam ci przypomnieć, że byłam w drużynie siatkarskiej. Więc nie jestem niezdarą.  A teraz już idźcie bo się spóźnicie.- dosłownie wypchnęłam je z pokoju. Wzięłam telefon i sprawdziłam godzinę,  Zostało mi około 30 minut na dojazd do nowej szkoły, Edward już powinien tu być, chyba, że chce chce żebyśmy byli spóźnieni. Sprawdziłąm jeszze twittera, facebooka i inne portale społeznościowe.  Zostało 10 minut. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. To Edward. Nareszcie. Szybko wzięłam torebkę i telefon i zbiegłam po schodach. Tak to on. Stał w progu i opierał sie o ramę drzwi z tym swoim uśmiechem.
-Nareszcie! Chcesz, żebyśmy się spóźnili?
-Wow... Wyglądasz naprawdę ładnie.
-Komplementy zostaw na później, a teraz jedziemy.- wypchnęłam go z domu abym mogła zamknąć drzwi na klucz. Po wykonaniu tej czynności wsiadłam do samochodu Edwarda i ruszyliśmy.

czwartek, 19 listopada 2015

#1

Witam. Jestem Bella Swan. I właśnie chcę wam przedstawić moją hitorię. A może najpierw opiszę mój wygląd? Mam brązowe oczy i włosy. Mam 163 cm wzrostu. Wydaję mi się, że jestem niska jak na swój wiek. Mam 16 lat. Wcześniej mieszkałam w Denali. Ale no... Moi rodzice się rozwiedli i mama ma nowego partnera. Po części ją rozumiem, nie układało jej się z tatą i się rozwiedli. Niedawno postanowiłam przeprowadzić się do taty. Do Forks. To jest małe miasteczko, gdzie mało kiedy świeci słońce. No dobra... Z własnej woli tam nie wyjeżdżam. Mama powiedziała, że mało spędzałam czasu z Charliem, ale to nie tak. To mama nie pozwalała mi do niego jeździć. W starej szkole byłam kapitanem drużyny siatkarskiej. Naprawdę dobrze mi idzie w tych sprawach. Jestem opalona bo w wakacje dużo wyjeżdżałam na obozy sportowe.  W Denali miałam swoją paczkę. A musiałam ich opuścić, Raz na jakiś czas widziałam się  z Cullenami. Tak oni przyjeżdżali tam do jakiejś swojej rodziny. I bardzo się  z nimi zżyłam. Traktuję ich jak moją rodzinę. Edward bardzo mi kiedyś pomógł. Uwierzcie, albo i nie. Że jeszcze w gimnazjum, byłam trochę grubsza i każdy się ze mnie śmiał, ale Edward nie. On ujrzał we mnie normalną dziewczynę i pomógł mi z tego wybrnąć, zaczął ze mną ćwiczyć, pilnował mojej diety. I dzięki niemu teraz jestem szczupła i jestem, to znaczy byłam w drużynie siatkarskiej, jednak jakoś urwał nam się kontakt bo on wyjechał i od 3 lat nie mam z nim kontaktu. Szkoda. Został jeszcze tydzień wakacji, a już przeprowadzam się do Charliego, Aktualnie lecę samolotem. Do Forks. Do Taty. Do tej przecudownej pogody (wyczujcie ten sarkazm). Jeszcze zostało  mi około godziny lotu. Postanowiłam się przespać. Obok mnie siedziała starsza pani z wnuczkiem.
-Przepraszam, panią. Mogłaby mnie pani obudzić jak będziemy lądować?
-Oh.. Nie ma sprawy słoneczko.- uśmiechnęła się do mnie ciepło co odwzajemniłam. Oparłam głowę o fotel i zasnęłam

-Ej.. Słońce. Lądujemy.- Otworzyłam lekko oczy. Zobaczyłam nad sobą tą samą panią co wcześniej.
-Oj.. Dziękuję pani.- uśmiechnęłam się lekko, nadal zaspana.  Po niecałych 30 minutach byłam już na lotnisku i czekałam na tatę,  Nie musiałam długo czekać, bo zaraz przy mnie się znalazł.  Wziął moje bagaże i ruszyłam z nim do samochodu. Ach.. Tak zapomniałam wam powiedzieć, że mój tata jest sierżantem policji. Przez całą drogę do domu odezwaliśmy się do siebie może ze trzy razy, ale właśnie to w tacie lubię. Nie jest taki natarczywy. Podjechaliśmy pod dom. Na podjeździe stało białe volvo Xc 90. Cudo.
-A no tak. Bells. Nadal utrzymuję kontakt z Cullenami.
-Co? Czemu mi nie powiedziałeś... Czyli te volvo to jest ich?
-Tak.
-Czyli oni są u nas?
-Ta..- nie dane było mu dokończyć, bo wybiegłam z samochodu. Nie mogłam uwierzyć, po kilku latach spotkam Edwarda. Wbiegłam do salonu najszybciej jak mogłam i nagle stanęłam jak wryta. Siedzieli tam. Wszyscy. Edward, Alice Rose, Emmet, Jasper, Esme i Carlisle. Kiedy tata wszedł każdy się odwrócił. Edward wstał i podszedł do mnie. Przytuliłam się do niego, a on do mnie. Staliśmy tak z kilka minut. Kiedy w końcu odsunęliśmy się od siebie powiedział:
-Jak ja cię dawno nie widziałem Zmieniłaś się, na lepsze,
-Ale... Jak wy tu... Czemu przez te kilka lat nie przyjechaliście do Denali?
-To sprawy rodzinne Bello...




-----------------------------------------
Jak zauważyłyście te opowiadanie trochę odbiega od oryginału..
No dobra dużo odbiega od oryginału. Zapraszam do czytania.
Komentarze mile widziane ^^
Bayo :3

niedziela, 15 listopada 2015

Prolog

Byliśmy na polanie. Była noc. Noc spadających gwaiazd. Byłam tam z moim chłopakiem. Edwardem. Niedawno spytał mnie o chodzenie. I zgodziłam się. Tak bardzo się cieszę. Leżymy sobie na kocu przytuleni... Jednak Edward wstaje i wchodzi w głąb lasu. Jeszcze kiedy mogę go zobaczyć odwraca się do mnie i mówi bezgłośnie "Przepraszam" Ja za nim krzyczę ale nic z tego. Zniknął. Zniknął na zawsze.

INFORMACEJSZYN!!

Postanowiłam te opowiadanie zacząć pisać od początku bo jakoś jak czytam teraz te rozdziały to po prostu... Jeszcze dziś pojawi się Prolog :)


Bayo...